Kochanowskiego nazywa się czasami Janem z Czarnolasu. Myślę, że wiecie dlaczego. Czarnolas to miejscowość, właściwie chyba wieś położona niedaleko Puław, ale po drugiej (lewej) stronie Wisły. Kochanowski spędził tu, w swoim drewnianym dworze, ostatnie lata swojego życia. Dwór oczywiście nie istnieje, ale na jego miejscu stoi nowszy, XIX wieczny budynek w którym obecnie mieści się muzeum Jana Kochanowskiego.
Zanim Kochanowski osiadł na stałe w Czarnolesie, wiele podróżował, zdobywając gruntowne wykształcenie. Studiował nie tylko w Krakowie, ale również we Włoszech (Padwa). Odbył podróże po krajach zachodniej Europy. Po powrocie do kraju prowadził przez jakiś czas życie dworzanina na dworach magnackich, a nawet na dworze królewskim Zygmunta Augusta. Ostatecznie jednak poeta zrezygnował z kariery dworskiej i zamieszkał w Czarnolesie.
Czy pamiętacie fraszki? Zwłaszcza jedną... "Na lipę". To właśnie gdzieś przy czarnoleskim dworze rosło to drzewo, któremu kazał mówić w słynnym wierszu: "Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie..."Możemy wyobrazić sobie, jak Jan siedzi w cieniu lipy, wiatr przyjemnie chłodzi, pszczoły brzęczą... Sielanka. Niestety, zakłócały ją kłopoty... To w Czarnolesie zmarła jedna z córek Kochanowskiego - Orszulka. Ta rodzinna tragedia stała się przyczyną powstania cyklu "Trenów", wierszy, w których ojciec opłakuje śmierć dziecka.
Warto przeczytać treny. To nie tylko obowiązkowa lektura, szacowny zabytek literacki, ale zapis najszczerszego uczucia. Odsyłam do rysunkowych notatek, które znajdują się na tym blogu, a powstały we wrześniu ubiegłego roku.
Zdjęcie niżej przedstawia dwór - muzeum w Czarnolesie. Byłem tam i zachęcam do odwiedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz