piątek, 27 stycznia 2023

"Niedźwiedź, mospanie!", czyli... na polowanie

 Świat się zmienia, my się zmieniamy, zmieniają się obyczaje. I bardzo dobrze. W naszym, współczesnym świecie trudno jest nawet wyobrazić sobie polowanie na misia. Zwierzęta te są pod ścisłą ochroną, jak wiele gatunków znikają z pejzażu. Zapewne i w czasach Mickiewicza polowanie na niedźwiedzia nieczęsto się zdarzało, jednak w "Panu Tadeuszu" pojawia się w księdze czwartej opis takich staropolskich łowów.

Jak pamiętacie z poprzedniego "odcinka", Tadeusz, mocno spóźniony gnał na koniu w stronę puszczy. Za nim podążył ksiądz Robak. Teraz w księdze czwartej Mickiewicz wprowadza opis pierwotnej puszczy, matecznika - "głównego królestwa zwierząt". To stamtąd właśnie wyszedł niedźwiedź na skraj puszczy.

Myśliwi czekają na wyznaczonych przez Wojskiego stanowiskach. Cisza... W oddali słychać szczekanie psów. Jest to moment wielkiego napięcia. Kiedy pojawi się zwierz? Z której strony wypadnie? Wreszcie słyszą zajadłe szczekanie ogarów. To znak, że niedźwiedź jest blisko. Słychać skowyt - niedźwiedź się broni, odgania psy. W pewnej chwili rozlega się straszliwy ryk! Wystrzały. Na polanę, na której stali Wojski, Tadeusz, Hrabia i kilku obławników wpada rozwścieczony, wielki, kudłaty zwierz. rzuca się w kierunku Tadeusza i Hrabiego. Wystrzelili, ale niecelnie! Chwytają za oszczep, razem, wydzierają go sobie, a nad nimi pochyla się już pysk - otwarty i straszny. W tej chwili znów słychać wystrzały i niedźwiedź pada na ziemię. Koniec łowów, niedźwiedź zabity. Wtedy Wojski "chwycił na taśmie przypięty/ swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty/ Jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnął..." i zaczął grać. Kolejny fragment to fascynujący, poetycki opis koncertu na rogu myśliwskim. Dźwięk niesie się echem po lesie. To jest echo dawnych lat, minionej epoki, wielkich polowań, staropolskich łowów. Echo pięknej przeszłości, jak to w "Panu Tadeuszu".

Tymczasem myśliwi zaczynają spór o to, kto trafił. Asesor chwali swoją fuzyjkę, która popisała się wspaniałym strzałem. Rejent uważa, że to jego Sagalasówka uśmierciła misia. Spór staje się coraz ostrzejszy, aż wreszcie rozstrzyga go Gerwazy, wydobywając kulę. Jednak nie on jest tym znakomitym strzelcem. Był zbyt wstrząśnięty, widząc Hrabiego w niebezpieczeństwie. To... ksiądz Robak wyrwał mu strzelbę i "wycelił, wystrzelił" między dwie głowy młodzieńców. Nadzwyczajny, mistrzowski strzał! Wszyscy chcą pogratulować, ale ksiądz zniknął.

Kolejny, piękny fragment, który tylko w "Panu Tadeuszu" chyba można znaleźć, to opis potrawy. Bigosu! Polski bigos zasłużył na to, aby znaleźć się na kartach epopei narodowej. "W słowach wydać trudno/ Bigosu smak przedziwny, kolor i won cudną." Jeśli nie lubicie bigosu, to po przeczytaniu "Pana Tadeusza" znajdzie się on zapewne na liście waszych ulubionych dań.😀

Księgę czwartą zamyka zabawna opowieść Wojskiego o sporze i pojedynku dwóch szlachciców - Domejki i Dowejki. Jest to kolejny, barwny obrazek ukazujący obyczajowość szlachecką, sarmacką.

Wydarzenia, o których piszę są zilustrowane na rysunkowej notatce - wczorajszej, do niej więc odsyłam. Dodatkowo zamieszczam obrazek, który ukazuje kulminacyjny moment polowania.



czwartek, 26 stycznia 2023

Co się dzieje w czwartej księdze "Pana Tadeusza"? Spotkanie w karczmie Jankiela.

 Czwarta księga "Pana Tadeusza" zaczyna się spokojnie. Oto niesieni wyobraźnią poety wchodzimy do starego, litewskiego lasu, puszczy, która pamięta czasy kniaziów, czyli książąt litewskich. Wydaje się, że prawie można usłyszeć westchnienie wygnańca, emigranta, które towarzyszy słowom: "Drzewa moje ojczyste! jeśli Niebo zdarzy, bym wrócił was oglądać, przyjaciele starzy, czyli was znajdę jeszcze? czy dotąd żyjecie?"  Ten niepokój związany jest ze świadomością, że lasy giną, wycinane przez nie znających sentymentów kupców. Możemy sobie wyobrazić, jak brakowało Mickiewiczowi w Paryżu, pośród kamiennych domów i ulic lasu, natury. Pewnie dlatego na początku czwartej księgi pojawia się ta "pieśń" o drzewach. 

Po tym wstępie poeta przechodzi do opisu Soplicowa, w którym właśnie trwają przygotowania do wielkiego polowania. Na dziecińcu widzimy psy, powozy, konie, no i myśliwych oczywiście. Wielki ruch, hałas... Tymczasem Tadeusz śpi. Trochę przeszkadza mu promień słońca, który wkradł się do izby przez otwór w kształcie serca. Po chwili w tym samym "serduszku" pojawia się para jasnych oczu. Tadzio, trochę zaspany, zrywa się. Poznał po fryzurze, uroczych złotych loczkach dziewczynę, którą widział z okna swojego pokoju zaraz po powrocie. Ale ona znika... Zły jest na siebie, ale musi śpieszyć się na polowanie, bo wszyscy już pojechali. "Koń Tadeusza w stajni czekał osiodłany, wziął więc flintę, skoczył nań i jak opętany pędził ku karczmom..."

Teraz akcja przenosi się do karczmy Jankiela. Mickiewicz poświęca kilkadziesiąt wersów opisowi osobliwej architektury tego budynku, który jest "z przodu jak korab, z tyłu jak świątynia". Właściciel karczmy - Żyd Jankiel pojawi się kilka razy w kolejnych księgach "Pana Tadeusza", ujrzymy go zwłaszcza w finałowej scenie, opisujące koncert na cymbałach. Tymczasem dowiadujemy się, że jest on mistrzem gry na tym instrumencie, a także... patriotą mówiącym czystą polszczyzną i rozpowszechniającym narodowe polskie melodie na czele z pieśnią legionową, czyli "Mazurkiem Dąbrowskiego". Ważne i znamienne są słowa: "Miał sławę dobrego Polaka".

Za chwilę okaże się, że to tu, u Jankiela ksiądz Robak prowadzi swoją "konspiracyjną" działalność. Karczma była miejscem spotkań, zabaw dla mieszkańców wiosek i zaścianków. Do Jankiela przybywa szlachta z całej okolicy. Wszyscy gromadzą się wokół bernardyna - księdza Robaka, który częstuje tabaką z samej Częstochowy. Tabaka księdza Robaka :) staje się pretekstem do rozmowy o generale Dąbrowskim (tym z naszego hymnu) i jego szybkim (wszyscy mają taką nadzieję) przybyciu na czele polskiego wojska na Litwę. Tabakiera w tej scenie jest bardzo ważna jako pomoc dydaktyczna, jak w szkole 😁 jest na niej bowiem obrazek przedstawiający wielkiego cesarza i wodza, pogromcy wojsk pruskich i rosyjskich. Bernardyn opowiada o tym, posługując się namalowanym na tabakierze obrazkiem. W odpowiedzi na to ktoś ze szlachty zaczyna się żalić, że od dawna już obiecuje się na Litwie i wróży, że przyjdzie Napoleon, ale "kiedyż to będzie!" Te lamentacje rozzłościły trochę energicznego Robaka. Padają ważne słowa: "A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci; /Oczyścić dom, powiadam, oczyścić dom, dzieci." Ksiądz Robak nie mówi wprost, dlatego niezbyt bystra szlachta nie bardzo rozumie, o co mu chodzi. A przecież chce on powiedzieć: "Bierzcie sprawy w swoje ręce, nie czekajcie na Napoleona. Róbcie powstanie." Bernardyn w pewnej chwili jednak ujrzał za oknem Tadeusza, który pędził na polowanie. "Ten widok bardzo księdza Bernardyna zmieszał,/ więc za młodzieńcem kroki szybkimi pośpieszał."

Do tego streszczenia dołączam planszę, przedstawiającą opisane wydarzenia. Mam nadzieję, że się to przyda do powtórek. Dalszy ciąg wydarzeń z księgi czwartej - wkrótce.