Świat się zmienia, my się zmieniamy, zmieniają się obyczaje. I bardzo dobrze. W naszym, współczesnym świecie trudno jest nawet wyobrazić sobie polowanie na misia. Zwierzęta te są pod ścisłą ochroną, jak wiele gatunków znikają z pejzażu. Zapewne i w czasach Mickiewicza polowanie na niedźwiedzia nieczęsto się zdarzało, jednak w "Panu Tadeuszu" pojawia się w księdze czwartej opis takich staropolskich łowów.
Jak pamiętacie z poprzedniego "odcinka", Tadeusz, mocno spóźniony gnał na koniu w stronę puszczy. Za nim podążył ksiądz Robak. Teraz w księdze czwartej Mickiewicz wprowadza opis pierwotnej puszczy, matecznika - "głównego królestwa zwierząt". To stamtąd właśnie wyszedł niedźwiedź na skraj puszczy.
Myśliwi czekają na wyznaczonych przez Wojskiego stanowiskach. Cisza... W oddali słychać szczekanie psów. Jest to moment wielkiego napięcia. Kiedy pojawi się zwierz? Z której strony wypadnie? Wreszcie słyszą zajadłe szczekanie ogarów. To znak, że niedźwiedź jest blisko. Słychać skowyt - niedźwiedź się broni, odgania psy. W pewnej chwili rozlega się straszliwy ryk! Wystrzały. Na polanę, na której stali Wojski, Tadeusz, Hrabia i kilku obławników wpada rozwścieczony, wielki, kudłaty zwierz. rzuca się w kierunku Tadeusza i Hrabiego. Wystrzelili, ale niecelnie! Chwytają za oszczep, razem, wydzierają go sobie, a nad nimi pochyla się już pysk - otwarty i straszny. W tej chwili znów słychać wystrzały i niedźwiedź pada na ziemię. Koniec łowów, niedźwiedź zabity. Wtedy Wojski "chwycił na taśmie przypięty/ swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty/ Jak wąż boa, oburącz do ust go przycisnął..." i zaczął grać. Kolejny fragment to fascynujący, poetycki opis koncertu na rogu myśliwskim. Dźwięk niesie się echem po lesie. To jest echo dawnych lat, minionej epoki, wielkich polowań, staropolskich łowów. Echo pięknej przeszłości, jak to w "Panu Tadeuszu".
Tymczasem myśliwi zaczynają spór o to, kto trafił. Asesor chwali swoją fuzyjkę, która popisała się wspaniałym strzałem. Rejent uważa, że to jego Sagalasówka uśmierciła misia. Spór staje się coraz ostrzejszy, aż wreszcie rozstrzyga go Gerwazy, wydobywając kulę. Jednak nie on jest tym znakomitym strzelcem. Był zbyt wstrząśnięty, widząc Hrabiego w niebezpieczeństwie. To... ksiądz Robak wyrwał mu strzelbę i "wycelił, wystrzelił" między dwie głowy młodzieńców. Nadzwyczajny, mistrzowski strzał! Wszyscy chcą pogratulować, ale ksiądz zniknął.
Kolejny, piękny fragment, który tylko w "Panu Tadeuszu" chyba można znaleźć, to opis potrawy. Bigosu! Polski bigos zasłużył na to, aby znaleźć się na kartach epopei narodowej. "W słowach wydać trudno/ Bigosu smak przedziwny, kolor i won cudną." Jeśli nie lubicie bigosu, to po przeczytaniu "Pana Tadeusza" znajdzie się on zapewne na liście waszych ulubionych dań.😀
Księgę czwartą zamyka zabawna opowieść Wojskiego o sporze i pojedynku dwóch szlachciców - Domejki i Dowejki. Jest to kolejny, barwny obrazek ukazujący obyczajowość szlachecką, sarmacką.
Wydarzenia, o których piszę są zilustrowane na rysunkowej notatce - wczorajszej, do niej więc odsyłam. Dodatkowo zamieszczam obrazek, który ukazuje kulminacyjny moment polowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz