sobota, 2 stycznia 2021

Poranek w Soplicowie, czyli początek księgi drugiej "Pana Tadeusza".

 "Pan Tadeusz" to sentymentalna podróż poety do "kraju lat dziecinnych". Widać to doskonale, kiedy czytamy początkowe wersy drugiej księgi - "Zamek". Zaczyna się od pogodnego obrazka. Oto myśliwy beztrosko wędruje po rozległych litewskich polach, "gdzie płot żaden nogi nie utrudza". Być może jest to wspomnienie poety z czasów wczesnej młodości, spędzonej w Nowogródku i okolicach. Jak zwykle w "Panu Tadeuszu" napotykamy od razu opis przyrody. Czytając kolejne wersy nie tylko widzimy, ale także słyszymy ptasie głosy, furkot i szum skrzydeł:

"Tam derkacz wrzasnął z łąki, szukać go daremnie,/Bo on szybuje w trawie jako szczupak w Niemnie;/Tam ozwał się nad głową ranny wiosny dzwonek/ Również głeboko w niebie schowany skowronek.

A oto jak sobie wyobraziłem młodego myśliwego.


 Warto dodać, że na poczatku drugiej księgi ujawnia się opowiadający. Słyszymy jakby westchnienie zmęczonego tułaczką emigranta, który chciałby wreszcie powrócić "z wędrówki" i osiąść gdzieś na wsi. "Kiedyż nam Pan Bóg wrócić z wędrówki dozwoli/I znowu dom zamieszkać na ojczystej roli,/I służyć w jeździe, która wojuje szaraki/ Albo w piechocie, która nosi broń na ptaki." Takie fragmenty "Pana Tadeusza" musiały wzruszać też Skawińskiego. Mam mam nadzieję, że pamiętacie jeszcze latarnika "Skawińskiego".😀

Poprzednia księga zakończyła się wieczerzą w starym zamku. Teraz, w księdze II. mamy opis poranka w Soplicowie. Młodzież spędziła tę noc w stodole, gdzie spano na pachnącym sianie. Trochę trudno może zrozumieć ten obyczaj współczesnej młodzieży. Jak to, nocleg na sianie?! Musimy mieć świadomość, że to siano nie miało formy sprasowanych kostek, tylko leżało luzem. W lecie stodoła mogła stanowić znakomitą, wonną sypialnię w przypadku, gdy w domu było wielu gości i po prostu zabrakło łóżek.


Już dawno wzeszło słońce, na dziedzińcu zbierają się myśliwi z psami na polowanie. Tymczasem Tadeusz jest jeszcze bardzo śpiący po wrażeniach wczorajszego wieczoru. W drzwiach stodoły staje ksiadz Robak: "I bernardyn ksiądz Robak wszedł z węzlastym paskiem, "Surge, puer" wołając i ponad barkami/Rubasznie wywijając pasek z ogórkami."  Robak, zakonnik z zakonu bernardynów, ubrany jest w brązowy habit. Przy jego pasie znajduje się biały sznur z trzema węzłami oznaczającymi śluby zakonne, dawniej nazywano je "ogórkami". Nie pomyście więc, że Robak wywijał ogórkami. Był to oczywiście zakonny pasek. Wołał przy tym po łacinie: "Wstawaj, chłopcze!".

Przejdźmy do drugiego obrazka. Trwa polowanie. Dwaj konkurenci - Asesor i Rejent, zachęcają właśnie okrzykiem "Wyczha!" swoje charty - Kusego i Sokoła do ścigania zająca - szaraka. Dwóch szlachciców ukazałem od tyłu (nie zdziwcie się, że nie mają twarzy). Widać tylko charakterystyczne, sarmackie podgolone czupryny i wystające wąsiska (nr 1)😃

Zwracam jeszcze waszą uwagę na szczegół nr 3. Ta maleńka sylwetka to "miłośnik widoków" Hrabia, króry ze szkicownikiem w ręku podziwia mury starego zamku oświetlonego promieniami wschodzącego słońca.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz