Kiedy składamy sobie życzenia, zwykle zaczynamy od zdrowia. "Dużo zdrowia..." - mówimy. I słusznie, bo wszystko jest ważne, ale zdrowie najważniejsze, jak mówią starsi 😊 Naprawdę, wiedzą, co mówią. Młodsi, którzy często (choć nie zawsze niestety) mają jeszcze dużo zdrowia, nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jak wielkie znaczenie ma dobra kondycja. Oni po prostu ją mają i już.
Kochanowski w swojej fraszce chciał powiedzieć coś ważnego o zdrowiu. I zaczął tak: "Szlachetne zdrowie ... ( zwróćcie uwagę, że użył tu apostrofy oraz epitetu "szlachetne") nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz." Kiedy zaczynamy doceniać zdrowie? Najczęściej wtedy, kiedy szwankuje, kiedy coś boli. Wtedy zauważamy, że mamy jakąś część ciała: głowę, nogę, rękę, wątrobę 😀 A wcześniej? Nie interesowały nas one, choć służyły nam wiernie. Nie okrywaliśmy jej czapką (głowy), nie nakładaliśmy rękawiczek w zimowe dni, wybiegaliśmy na chłód w krótkich majtkach, bo ciepło 😀 (tak, tak).
Kochanowski mówi o rzeczach bardzo oczywistych, ale nie zawsze i nie dla każdego. "Dobre mienie, perły, kamienie, także wiek młody i dar urody dobre są, ale gdy zdrowie w cale." Z różnych tych dobrych rzeczy możemy w pełni korzystać i cieszyć się nimi, gdy "zdrowie w cale", a więc w całości, nienaruszone. Wiersz kończy znów apostrofa: "klejnocie drogi" i prośba - "mój dom ubogi, ulubuj sobie". A więc, zostań ze mną. Ten prosty wiersz i prosta prośba są wzruszające, choć wyrażona tak dziwną polszczyzną. Staropolszczyzną. Mimo wszystko zachęcam was do lektury innych fraszek mistrza Jana.
Dzisiejszy rysunek niech będzie raczej współczesnym komentarzem niż rysunkową notatką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz