czwartek, 10 października 2019

Szkolnych "przygód" Marcina Borowicza ciąg dalszy. Poprzednią planszę zakończyliśmy wakacjami, które nasz bohater spędził w Gawronkach, czyli w domu rodzinnym. Całe wakacje upłynęły mu pod znakiem myśliwskiej strzelby. Dostał ją od ojca z zastrzeżeniem, "aby nie wystrzelał wszystkich kaczek".
Po powrocie do Klerykowa Marcin zastaje w szkole wielkie zmiany. W gimnazjum pojawia się nowy dyrektor oraz inspektor Zabielski. Ten ostatni odegra ważną rolę w edukacji Marcinka i formowaniu się jego młodej osobowości. Ale po kolei. Zaczynamy wędrować po planszy od lewego górnego rogu. Marcin był w klerykowskim teatrze na rosyjskiej sztuce. O to właśnie chodziło rosyjskim rusyfikatorom. Dążyli do tego, aby młodzi Polacy poznawali kulturę rosyjską. Nasz młody bohater jest wzruszony i trochę oczarowany łaskawym przyjęciem, jakie go spotkało ze strony rosyjskiego gubernatora oraz inspektora Zabielskiego. Później, namówiony przez Zabielskiego, zakłada kółko literackie, by razem z innymi studiować rosyjską literaturę, rozprawiać o idei panslawizmu itp. Słowem, niepostrzeżenie dla niego samego nasiąka duchem rosyjskim, pogardliwie nieco traktując to, co polskie. W ogóle książki zaczynają odgrywać ważną rolę w życiu Marcina i niektórych uczniów klerykowskich (raczej tych spoza grona "wolnopróżniaków"). Czytają dużo i bardzo różne publikacje, ale szczególnie "modnym" tytułem w owych czasach (2. poł. XIX wieku) była książka "Dzieje cywilizacji w Anglii". Nowe idee są często szybko przyjmowane i łatwo akceptowane przez młode umysły. Marcinek pod wpływem tej lektury staje się materialistą. To już kolejny termin, którego znaczenie sprawdźcie w słowniku (panslawizm, materializm).
Następnym nowym pojęciem będzie "oportunizm". W czasie lekcji historii dochodzi do wystąpienia jednego z uczniów - "Figi" Waleckiego. "Figa" z oburzeniem protestuje przeciwko szkalowaniu dobrego imienia katolików. Niewielu kolegów z klasy ma odwagę poprzeć jego protest. Większość zachowuje się oportunistycznie.
Kolejny obrazek na rysunkowej notatce przedstawia Bernarda Zygiera (Siegera). Ten nowy uczeń w czasie lekcji polskiego wzruszająco recytował "Redutę Ordona". Było to dla Marcinka przebudzenie, przebudzenie świadomości, polskości. Poezja Mickiewicza w tamtych odległych czasach nie była szacownym zabytkiem literackim. Słowo wieszcza naprawdę poruszało wiele serc. Mamy później obraz Borowicza czytającego i przeżywajacego bardzo mocno "Dziady". Dziś wydaje się to dziwne.
Kolejny rysunek przedstawia dom, w którym na strychu, czyli "górce" spotykali się gimnazjaliści ze starszych klas w celach głównie "naukowych". Pod domkiem mamy kilka cytatów.
Ostatni fragment notatki nie wymaga chyba komentarza. Powieść o dorastaniu nie byłaby pełna i wyczerpująca, gdyby zabrakło wątku pierwszej, wielkiej miłości. Taka miłość przytrafiła się naszemu bohaterowi akurat w czasie intensywnych przygotowań do matury.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz